Pobudka na wschód słońca... okazało sie że woda była cieplejsza niż dzień wcześniej w południe. Spędzamy troche czasu na plaży, mnie coś gryzie w palec i puchnie jak diebli :/ Ruszamy dalej w stronę Trinidadu. Droga głównie przez wsie i pola trzciny cukrowej, ale potem zaczynają się górki i znów jedzie się nad brzegiem morza :) Dosyć zabawne było rozmieszczenie plaż, mianowicie pod mostami :) Docieramy do Trinidadu. Przy parkingu dopadł nas naganiacz i zaoferował pokój. Mieliśmy już adres jednego który dostaliśmy od babeczki z Hawany ale nic nam nie szkodziło zobaczyć inne :) Pokój spoko ale właścicielka stwierdziła że na jedną noc nam nie wynajmie bo ma jakąś inną rezerwację. No to idziemy dalej pare kroków. Tu też nam się spodobało, duży pokój, klima i własna łazienka za 25 CUC. Zostawiamy toboły i ruszamy w miasto. Urocze miasteczko, mnóstwo brukowanych uliczek, do kazdego domu można zerknąć do środka. Gdzieś zaczepia nas starszy pan i woła do siebie do domu. Chciał namówić nas na kolację u siebie ale już zdeklarowaliśmy sie że jemy u naszych właścicieli, ale sok z mango któr nam dał pychotka :) Gdy dowiedział się że my z dalekiej Polski oczywiście kazał zrobić sobie fotę z Trus na tle plakatu z Janem Pawłem II. Po dłuższym spacerze po mieście wstępujemy do muzeum historii, można tam wejść na wieżę z której rozpościera się widok na całą okolicę. W muzeum zaopatrujemy się w kolekcję banknotów i monet Peso Cubano :) Potem powrót na kolację... mmmm langusta przepyszna i do tego sok z guayaby, niebo w gębie... Kolacja na dachu naprawdę świetna sprawa :) Później postanawiamy odwiedzić miejscową katedrę i trafiamy na nabożeństwo z okazji Wielkiego Czwartku, wygląda zupełnie inaczej niż u nas, w ogóle kosciół jest dla nich także miejscem spotkań towarzyskich. Po mszy wychodzimy zaraz obok na długie schody gdzie sporo ludzi bawi się przy dźwiękach salsy :) Dopada nas chwilowy deszcz ale zaraz potem zaczyna się impreza do 6 rano :) Rozsiadamy sie na schodkach, zespół daje czadu z my popijamy mojito i jakis miejscowy drink. No rumu to oni nie żałuja serwując drinki :) Potem jeszcze występy grupy tanecznej i około 2 zwijamy się na nocleg.