Po jakiś 2 godzinach docieramy do hiszpańskiej stolicy. Na lotnisku od razu nadajemy plecaki na jutrzejszy lot do Hawany i szukamy punktu z którego mają nas zabrać do hotelu. Hotel Alameda był około 10 minut od lotniska, okazało sie że jest nawet ****, z zewnątrz nie zachwycał ale w środku nie najgorzej. Po skonsmowaniu reszty prowiantu i dwóch pseudo piw które czekały w pokojowej lodówce, trafiliśmy na dwa programy w tv na temat Peru ( już niedługo hoho), więc chwila relaksu i kima. Chcieliśmy się wybrać do centrum by chociaż żobaczyc jak wygląda Madryt, ale skończyło się jednak zostaniem w łóżku ( z tego co sie dowiedzialiśmy to dość spory kawał dorgi był do centrum a nie chcialiśmy gdzieś utknąć i się spóźnić na lotnisko).