Snujemy się po lotnisku czekając na nasz lot. W końcu 15:30 planowo startujemy liniami Aeroflotu do Delhi. Lot mija w miarę szybko, szału z posiłkiem nie má, ale całkiem spory wybór filmów itp. Na marginesie nowa wersja “Total recall” to porażka w porównaniu ze starą wersją z Arniem :) Na lotnisku w Delhi lądujemy kilka minut przed 23. Przejście do odbioru bagaży trochę zajmuje ale poza tym sama kontrola paszportów przebiega bardzo szybko. Na zewnątrz spotykamy naszego kierowcę, z racji późnego przylotu woleliśmy nie ryzykować publicznego transportu, ani taxi które pewnie chciałyby nas wywieźć do innego hotelu bo nas w dziwnych okolicznościach został przeniesiony gdzie indziej lub spłonął :) Zabiera się z nami przy okazji gościu z Izraela poznany w Moskwie, i w sumie dobrze bo dał nam lekcję jak postępować z taksiarzami gdy chcą Cię wysadzić gdzieś na środku Main Bazar (który nie wygląda za ciekawie w dzień a co dopiero w nocy) twierdzący że nie wiedzą gdzie jest hotel. Hotel oczywiście się znalazł i my też chwilę później trafiamy do swojego. Smyle inn - całkiem niedrogo, czysto, bez robali, ciepła woda, nawet klima i TV, sam pokój jakieś 3x3 metry ale nie potrzeba więcej. Jeszcze ciepły prysznic po podróży i można się w końcu wyspać w łóżku.