Pobudka po 5 rano, jesteśmy już spakowani więc zdajemy klucz i piechotką na dworzec. Pociąg już stoi, odnajdujemy nasz przedział i już wiemy dlaczego był taki tani :) W sumie są tylko trzy minusy podróżowania najtańszą klasą:
1) na stacjach gdy pociąg stoi ostro pachnie z toalety
2) siedzenia są 3osobowe więc jeśli przysiądzie się pasażer większych gabarytów to jest ciasno, w dwie osoby jeszcze spoko, chociaż siedzenia nie są za wygodne i tyłek boli po kilku godzinach
3) było zimno jak cholera!
Mieliśmy niby planowo dojechać do Amritsaru o 14:20 ale przyjechaliśmy godzinę później. Nigdy nie widziałem takiego syfu jak po drodze pociągiem, wiadomo że nawet w Polsce przy torach jest sporo śmieci ale tutaj to już jest ogrom. Widać w jakich warunkach tu żyją ludzie, w szałasach na obrzeżach, dookoła góry śmieci i padłe zwierzęta. Masakra! Po dotarciu do Amritsaru bierzemy rikszę, oczywiście riksiarz obwozi nas po kilku hotelach mimo że mówiliśmy że chcemy tylko do starego miasta. Sprawdzamy kilka hoteli, za niektóre chcieli 300r za 2 osoby, ale warunki tragiczne, jeden nawet spoko za 600r ale były karaluchy. W końcu wybraliśmy Golden Temple Heritage za 550r jest w miarę odnowiony i nie widać robactwa, ale to się jeszcze okaże :) Zostawiamy plecaki i robimy obchód po okolicy, praktycznie sami sikhowie w turbanach i z brodami dookoła nas. Kolejne zdjęcie z miejscowymi :) Na ulicach sprzedają głównie jakieś przekąski, w jednej knajpce już się rozsiedliśmy, ale gdy po stole przebiegł karaluch to podziękowaliśmy. Ogólnie bardziej przyjemnie niż w Delhi.