Kolejny dzień. Czwartek. Dziś pobudka o 6.40 ale zwleklismy się o 7.15 by pojechać do Volubilis. Szybkie śniadanie i wypad na poszukiwanie dworca... a tu nic, nie wiadomo jak kursują autobusy i podobno zatrzymuja się 3km od ruin rzymskich. Ponoć autobusy 101 i 102 odjeżdzają tam ale skąd? W informacji turystycznej oczywiście powiedzieli nam że tylko grand taxi mozna tam dojechać... Taxiarze cenili się na 250 dh tam i spowrotem. Jeden krzyknął sobie nawet 300dh... zabawne bo gdyby było więcej osób to koszt wyniósłby 15 dh na osobę. Jako że nikogo nie znaleźlismy po negocjacjach cena spadła do 200 dh i zgodzilismy się a taksówkarz został wyklęty przez innych taksiarzy :) Droga wiodła przez teren górzysty, co chwila mijaliśmy wędrowców na osiołkach lub sprzedawców kłujacych gruszek. Po ok 30 min byliśmy na miejscu i pożałowaliśmy tego ze wzieliśmy taxi bo pewnie na stopa bysmy sie dostali gdyz było tam tylu turystów. Najciekawsze oprócz dobrze zachowanych mozaik zwłaszcza w domu Wenus i Orfeusza były bramy oraz łuk triumfalny.Pospacerowalismy nieco po tym nawet nie małym położonym na wzgórzu miescie. Polecamy choć rzymskie budowle przy arabskich to nic zdumiewającego. Jako że po 1 h zwiedzania i 30 min powrotu dobiegło południe, najlepszym rozwiązaniem była drzemka i ucieczka przed słońcem :)