Dziś piątek 3 sierpnia, wstaliśmy o 6.20 bo miał być pociąg o 7.27. Okazało się że pociąg o 7.27 to przyjedzie z Fezu a o 9.29 mamy swój do tego miasta... czekamy przy miętowej herbacie jedząc śniadanie :) Apropo bilet kosztuje 18 dh w drugiej klasie. Okazało się że do Fezu jest jedynie 45 min. A teraz Fez! No tu to oddychanie staje się wyjątkowo ciężkie i wszystko się lepi do skóry... Bierzemy taxi pod Bab Boujeloud, by znaleść jakiś tani hostel. Znalazł się szybko, zaraz przed bramą po prawej stronie jest sklepik i herbaciarniai własnie koło niej w głąb znajduje się Hotel Erraha. Cena 60 dh za noc za osobę. Była podejrzanie niska więc postanowiliśmy sprawdzić najpierw warunki. Pokój przypominający celę, ale nie jest źle toalety na zewnątrz i taras do dyspozycji. Pytamy o robactwo, twierdzą że nie ma ale by się upewnić wyciągamy czołówkę i sprawdzamy sami :) Potem krótka drzemka i wychodzimy na poszukiwanie medresy Bu Inania (zaraz za bramą na początku mediny). Aura tutaj jest zupełnie inna niż w Meknesie, jest pochmurnie i wietrznie, ponuro, gorąco i jakby w całym mieście unosi się czerwony pył.Trafiamy do medresy , jest piekniejsza od tej z Meknsu al nie można jej całej zwiedzać. Przyszedł czas na znalezienie muzeum du Batha, zaczynamy poszukiwania ale trafiamy na jakiś splot murówi bram, znajdujemy mapę mediny z zaznaczonymi szlakami. Muzeum niestety było otwarte do 16.30, więc postanowiliśmy się wydostac i dojść Avenue de la Liberte do dzielnicy żydowskiej Mellah i Pałacu Królewskiego. Kilka fotek przy bramie pałacu i zaraz po prawej stronie Mellah... robi wrażenie bardzo ciekawa architektura, szkoda że wszystko podupada. Spacerując i szukając cmentarza przypadkiem trafiamy do synagogi która znajduje się w małej uliczce.Potem zapędzilismy się w kolejną uliczkęrozpadających sie domów, pytamy o cmentarz trzech grających w chińczyka koleszków, mowią że dwaj mali chłopcy nas zaprowadzą, zaryzykowaliśmy.Jak nam chłopcy zrobili "tour de mellah"pomiedzy domami, chyba nigdy nie trafilibyśmy spowrotem! Okazało się że cmentarz jest zaraz koło bramy przy placu koło pałacu.I co? oczywiscie zamknięty i w sobote też będzie bo szabas. Wracamy do hotelu i wieczorem robimy jeszcze krótki spacer po medinie, nie za daleko by sie nie zgubić...Po drodze skusilismy sie na zupę od ulicznego sprzedawcy, bardzo dobrą :)
Kilka uwag:
Hotel Erraha polecamy bardzo miła obsługa i czysto;
Medina- jest strasznie zaniedbana, mury nie wytrzymują ilości ludzi, zwierząt, wstrząsów, są zakładane drewniane wsporniki między domami by nie runęły, najgorsze to naciągacze, jak chodziliśmy jeden chciał zaciągnąć nas do jakiejs restauracji, po kilku chwilach gdy wciąż odmawialiśmy spytał czy jesteśmy rasistami czy może mamy paranoję... No paranoja czysta :) hehe