Geoblog.pl    microbeandtrus    Podróże    Maroko 2007    Dzień siódmy - Fez
Zwiń mapę
2007
04
sie

Dzień siódmy - Fez

 
Maroko
Maroko, Fès
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2580 km
 
Dziś sobota. Wstaliśmy o 5.30 gdyż każda inna godzina po 10 rano w Fezie to koszmar i niemoc zrobiania kilkau kroków.Udaliśmy się do Borj Nord ale tylko obejrzeć z zewnątrz gdyż muzeum o tej porze oczywiscie zamknięte. Potem dalej pod górę do grobowców Merynidów... Ruiny super a groby nieco inne ale najlepsze były jamy znajdujące się u podnóża.Pooglądaliśmy Fez z góry ale tylko mediną gdyż nowe miasto leży gdzie indziej. Następnie co by nie nadkładać drogi zeszliśmy ze wzgórza droga wydeptana przez tubylców przez cmentarz i dalej do mediny. Zapusciliśmy się w medinę by znaleść farbiarnie i garbiarnie, na nasze nieszczęście doczepił się do nas kolejny naciągacz... przez jakies pół godziny nie odstępował nas na krok, gdyby nie był tak namolny i chamski może skorzystalibyśmy z jego usług... skończyło się na wyzwaniu nas od rasistów i stwierdzeniu że nie jesteśmy polakami tylko węgrami czyli wg niego "hungry people" :) Postanowiliśmy spróbowac iść za panem prowadzacym muła obładowanego skórami, ale pan stwierdził że nie jedzie do farbiarnii. Krążąc po medinie zapytaliśmy dziewczynkę która zaprowadziła nas w ten rejon i nie chciała nawet nic w zamian :) Ale po drodze zaczepił nas pan no i przystaliśmy na jego ofertę... Skapitulowaliśmy :) Pan zaprowadził nas na taras jakiegos prywatnego domu skąd mieliśmy wszystko jak na dłoni, a za plecami sklep z wyrobami i naprawdę piekne rzeczy... Pożegnaliśmy skóry i zostaliśmy zaprowadzeni do zakładów tkackich, popatrzyliśmy na produkcję, a potem targowanie narzuty jedwabno-wełnianej... Cena wyjściowa 500 dh, staneło na 300dh i kupiliśmy... Najzabawniejsze że później szukając meczetu trafiliśmy do sklepu i tam na starcie kosztowały 250 dh.... No daliśmy się oszukać trochę... bywa :) Później dotarliśmy do meczetu al-karawijin ale nei mamy tam wstepu, zatem tylko podziwialiśmy bramę :) mamy tu pecha bo znajdująca się niedaleko medresa Attarine jest remontowana i zamknięta. Dotarliśmy jeszcze na plac Seffarine znany z wyrobu garnków miedzianych. Potem już tylk oszukaliśmy drogi do hotelu, zatem kierowaliśmy się na Bab Boujeloud, gdyby nie te szlaki w medinie z naszą kiepska mapą poruszanie sie po niej byłoby bardzo trudne. Popołudniu poszliśmy zwiedzić muzeum du Bathabedące kiedys pałacem. Super eksponaty choć troche mało; wstęp 10 dh. Potem zasłużony oiad w jedenj z rastauracyjek w medinie, tagina i kuskus po 30 dh. Następnie udajemy się na dworzec autobusowy (wychodząc z mediny przez Bab Mahrouk jakieś 5 min po lewej stronie), zapytac o bilety do Marakeszu. Kupujemy dwa po 150 dh jeden. Potem konsumpcja soku pomarańczowego za 3,5 dh i herbatka miętowa oraz marguez (trzeba przyznac że w Meknesie o wiele lepsze są).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 9% świata (18 państw)
Zasoby: 243 wpisy243 10 komentarzy10 652 zdjęcia652 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
16.01.2013 - 01.08.2013
 
 
20.08.2005 - 30.08.2005
 
 
29.07.2007 - 12.08.2007