Geoblog.pl    microbeandtrus    Podróże    Peru 2008    Jestesmy :)
Zwiń mapę
2008
20
lip

Jestesmy :)

 
Peru
Peru, Lima
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13002 km
 
Nareszcie w Peru! Dotarliśmy jakoś przed południem, no musimy czekać na bagaże do 18. Dobrze że chociaż lotnisko przyjemniejsze niż w Caracas :) Trus zostaje z bagażami na lotnisku, a ja z Mietkiem ruszamy w poszukiwaniu dentysty w Limie. Ból zaczął się w Londynie i leki przeciwbólowe już nie wystarczają więc w informacji turystycznej pani podaje nam adres i umawia nas na wizytę. Dobra najpierw trzeba zorganizować transport. Wszyscy taksiarze oczywiście że to daleko i 30 soli jak nic i taniej wogóle nie da rady. Udało nam sie utargować jednego że za 30 ale w dwie strony. Gość był nawet miły i nawet po angielsku coś potrafił powiedzieć. Po drodze stwierdził, że po co jedziemy tak daleko jak przecież jest sporo gabinetów bliżej. Hmmm no jakoś nas przekonał na zmianę i po wykonaniu kilku telefonów znalazł nam kogoś innego. Sama Lima zza okien taksówki nie prezentowała się za okazale, może po prostu jechaliśmy przez nieciekawe okolice, ale jakoś strasznie ponuro wszędzie było. Docieramy pod jakiś dom, otwiera nam babcia i mówi że lekarz zaraz będzie gotowy. Kierowcy mówimy że jak będzie po sprawie to zadzwonimy żeby po nas przyjechał i zabrał na lotnisko. Dentysta okazał sie dziadkiem ok 70 lat, a jego gabinet wyglądał jak z przed 80 :) W starciu ból zęba kontra złapanie jakiegoś paskudztwa poprzez niewysterylizowane przyrządy dentystyczne, Mietek wybrał to pierwsze. Staruszkowie okazali się bardzo sympatyczni, i nawet dali nam jakiś antybiotyk za free. Tylko oczywiście gdy zadzwonili po taksiarza, ten stwierdił że jest na lotnisku i że nie przyjedzie teraz... Dobra postanawiamy jechać pod wcześniejszy adres. Tam okazuje się że jest zamknięte (w końcu to niedziela). Poniżej znajduje sie zakład fryzjerski w którym pytamy czy nie wiedzą czy będzie jakiś lekarz. Proponują nam żebyśmy poczekali u nich, a po jakimś czasie gdy nikt sie nie zjawia organizują nam kolejnego dentystę :) Tu okazuje się że lekarka dziś nie przyjmuje ale chociaz mamy okazję zobaczyć jak wygląda dom zamożniejszych Peruwiańczyków WOW :) Ale dzwoni do siostry również dentystki która nas przyjmie... Znów jedziemy przez pół miasta, tym razem już normalny gabinet. Pani doktor troche popatrzyła i powiedziała nam co i jak, że trzeba by owierać i musiałby to zrobić specjalista, ale jak nie mamy czasu to na antybiotykach jakoś sie przeżyje. Dobra jak uda sie załatwić specjalistę na rano to jutro przyjedziemy znowu. Póki co przepisuje Mietkowi leki. Po jakiś 5 godzinach wracamy na lotnisko. Trus już dostawała szału co się z nami działo, bo oczywiście nasz telefony nie działaja i zero kontaktu. O 18 okazuje się że bagaży nie ma oczywiście, ale że może o 21 jeszcze przyleca następnym lotem z Caracas. I tak już mamy dzień z głowy więc czekamy. Była chwila radości że już jest bagaż, gdy pani z lini lotniczych przez krótkofalówkę dowiedziała się że przyszedł, ale skończyło się na niczym. Ostatnia szansa to że jutro rano jeszcze przyleci. Kolejna noc na lotnisku...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 9% świata (18 państw)
Zasoby: 243 wpisy243 10 komentarzy10 652 zdjęcia652 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
16.01.2013 - 01.08.2013
 
 
20.08.2005 - 30.08.2005
 
 
29.07.2007 - 12.08.2007