Rano stawiamy się w porcie, przed załadowaniem na pokład sprawdzają wszystkie bagaże dając je psu do obwąchania, ciekawe czy rzeczywiście mają problem z przemytem czy to tylko taka pokazówka :) Musimy przyznać że mieliśmy sporo obaw przed rejsem, czytaliśmy sporo negatywnych opinii na necie, że banką na pełne morze to niebezpieczne itp, po pierwsze to nie czuliśmy się jak na pełnym morzu gdyż cały czas były jakieś wyspy dookoła, mieliśmy szczęście że morze było bardzo spokojne i nie było żadnych fal, jedyny minus to tzw lunch, wszyscy mieli podobne miny widząc kupę ryżu i po cztery małe kawałki kurczaka, które w zasadzie były kośćmi z odrobinką mięsa :( Jedyny minus rejsu. Trasę pokonaliśmy w 7,5 godziny. Po dotarciu do Coron, pojechaliśmy najpierw sprawdzić Coron Backpackers, na stronie wyglądało bardzo zachęcająco, zejście nie było zachęcające delikatnie mówiąc, w jedynym wolnym pokoju pachniało też nieciekawie :( Udało nam się znaleźć pokój z łazienką kilkadziesiąt metrów dalej w Escarez Pension za P500. Potem wspólnie z Chrisem i Annie, ruszyliśmy na poszukiwanie centrum nurkowego, stanęło na Coron divers.