Stolica Filipin zbyt piękna nie jest, trzeba to przyznać. Mnóstwo szarych betonowych budynków, kilkunastopiętrowych hoteli, do tego zakorkowana przez większość dnia. By trochę od tego uciec spędzamy większość dnia w tutejszym oceanarium :) no zostało nam jeszcze wiele ciekawych morskich stworzeń do zobaczenia! W oceanarium nie tylko można pooglądać rybki w akwariach, ale także zanurkować z rekinami, pokarmić pingwiny, czy spędzić kilka minut w sea spa. Stamtąd ruszyliśmy do oddalonego kilka minut Intramuros, największej atrakcji turystycznej w Manili. Szczerze to szału nie ma, i po indyjskich fortach to ciężko żeby to na nas wywarło wrażenie. Dotarliśmy do katedry, która niestety była zamknięta dla zwiedzających, zaczęło też padać więc wróciliśmy do hostelu.