Po wczorajszym dniu "nicnierobienia", jedziemy na lotnisko do Clark, skąd mamy odlecieć do Bangkoku. Planowy odlot 16:15 od razu przy odprawie został przełożony na 23:00. Wylecieliśmy z Clark o 1:30 w nocy, nam to w sumie było bez różnicy ale ludzie którzy mieli przesiadki na inne loty w Bangkoku byli nieźle wkurzeni, słyszeliśmy jak jeden z pasażerów narzekał że trzeci raz leci z Tiger Airways i za każdym razem są jakieś problemy, więc jeśli po drodze macie jakąś przesiadkę to lepiej się zastanowić nad wyborem tych linii lotniczych. Po prawie dwóch miesiącach na Filipinach ruszamy dalej, chyba zasiedzieliśmy się trochę dłużej niż planowaliśmy, ale poznaliśmy kilka fajnych osób, odwiedziliśmy kilka fajnych miejsc, a to co zobaczyliśmy pod wodą było niesamowite :) Jedynym minusem było jedzenie, tak więc pełni nadziejii czekamy na słynną tajską kuchnię :)