Geoblog.pl    microbeandtrus    Podróże    Maroko 2007    dzień pierwszy Casablanca
Zwiń mapę
2007
29
lip

dzień pierwszy Casablanca

 
Maroko
Maroko, Casablanca
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2282 km
 
W Casablance jesteśmy ok 14 czasu lokalnego :) No i mamy naszą Casablanke i gościnnośc tubylców, gdzie jeszcze na lotnisku w kantorze pan łaskawie wymienił nam pieniądze tyle że o jakieś 3tys dirhamów za mało! Cwanie udał pomyłkę jakobyśmy wymieniali dolary a nie euro, nawet nie usłyszeliśmy przepraszam. Z lotniska do miasta jest ok 40 minut pociągiem, na który ledwo zadążyliśmy kupić bilety i biegiem wskoczyć do pociągu. Pociągi odjeżdzają co godzine ale nie chcielismy marnować czasu :) Właściwie można było przewidzieć że nie załapaliśmy się na miejsca siedzące, a sprzedawca nie wydał nam 5 dirhamów chociaż bilet kosztował jedynie 35 Dh. Teraz już wiemy że z pewnością będziemy sprawdzać wszystko wielokrotnie. Gdy tylko dotarliśmy do wyjścia z dworca nagabywało nas kilku właścicieli petit taxi. Myśleliśmy że będzie dużo gorzej sądząc z opowiadań innych a tu tylko kilku spokojnych panów z zapytaniem:) Jednakże postanowiliśmy udać się na poszukiwania naszego hotelu na nogach, jak się można było spodziewać po chwilowym spacerze zawrócilismy po petit taxi (wszystki wyglądają identycznie - małe czerwone peugoty lub fiaty uno). Bardzo dobrze zrobiła nam podróz autem gdyż okazało się że raczej na 100% nie trafilibysmy do naszego hotelu, który był oddalony od stacji Casa Voyageurs o jakieś 8 km, a trzeba przyznać że ilośc ulic i blokowisk w tym mieście może być przytłaczajaca. Gdy dotarliśmy do hotelu Central okazało sie że jest na skraju Mediny Ancienne otoczonej zewsząd murem. Bardzo miła obsługa, pokój mały ale uroczy z widokiem niestety na port ale taras na dachu do dyspozycji wszystkich swietny :)A teraz najważniejsze MEDINA! Jako że mieszkalismy niemalże w niej to po szybkim rozpakowaniu uderzyliśmy do centrum miasta, które okazało się no cóż bardzo biedne. Medina jest strasznie zaniedbana, rozpadające sie budynki i miejscami odstręczająca nozdrza woń. Ta przyjemniejsza strona to choćby pan sprzedający kolczaste gruszki czy inny noszący świetnie wyglądające słodkości :)Zupełnie nie widać tu turystów i na początku jest to troche przerażające że wszyscy dość oscentacyjnie gapią sie na Ciebie jakby chciali Cie okraść za chwilę (szczególnie gdy musisz ściskać cały czas torbe z aparatem), ale było całkiem nieźle, pełno rupieci i podróbek, bardzo wąskie uliczki i życie budzące sie pod wieczór. Potem udaliśmy się zobaczyc meczet Hassana II. Rewelacja! Wieczorem cały plac i okolice meczetu zapełnione rodzinami, najwięcej kobiet i dzieci a sam budynek oświetlony sprawia niesamowite wrażenie. Wieczorem wracamy do hotelu który od meczetu oddalny było ok 30 min spacerem :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
hipo
hipo - 2007-11-22 13:48
To mi sie podoba, choc juz co nieco widziałem!!!
 
 
zwiedzili 9% świata (18 państw)
Zasoby: 243 wpisy243 10 komentarzy10 652 zdjęcia652 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
16.01.2013 - 01.08.2013
 
 
20.08.2005 - 30.08.2005
 
 
29.07.2007 - 12.08.2007