Geoblog.pl    microbeandtrus    Podróże    Maroko 2007    dzień trzeci Rabat
Zwiń mapę
2007
31
lip

dzień trzeci Rabat

 
Maroko
Maroko, Rabat
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2376 km
 
Po średniej nocy postanowiliśmy jednak zmienić hotel. Najpierw oferta w hotelu opisanym w przewodniku czyli Hotel Balina, była zbyt duza 570 dh ale znalazł się dużo lepszy i tańszy Hotel Mon Foyer. Tutaj z przyjemnością skorzystaliśmy z łazienki (bez karaluchów :) ) i w drogę... Najpierw przez miasto udaliśmy sie do Mauzoleum Muhammada V i Hassana II oraz wiezy Hasanna. W bramie przed wejściem przywitali nas straznicy na koniach - to musi być męczace tak w 40 stopniach w całym mundurze reprezentacyjnym na koniu w pełnym słońcu. A tuż za nimi duży plac z mnóstwem kolumn, po lewej stronie wieża a po przeciwnej pieknie zdobione mauzoleum, wstep oczywiście bezpłatny. Pod wieżą znajdują sią ogrody co tworzy przyjemna atmosferę. No ale czas goni a tu trzeba kazbę obejrzeć z bliska :) Dotarliśmy do muzeum Udaja które było akurat w trakcie renowacji. Potem kazba ale tylko z zewnątrz gdyz była zamknięta. W połączeniu z muzeum wygląda rewelacyjnie, zwłaszcza że jest nad wybrzeżem zaraz. A skoro wybrzeże to i plaża piaszczysta i mnóstwo tubylców :) obok niej znajdują się groby. Jako że słońce ostro świeciło skryliśmy się pod palmami otaczającymi muzeum. Po kilkuminutowym odpoczynku przyszedł czas na zwiedzanie mediny. I tu bardzo miłe zaskoczenie gdyż jest czysta, bardzo przyjemnie, swietni ludzie. Pięknie zdobione olbrzymie drzwi do niektórych sklepówi dywany niektóre naprawdę piękne. Dużym plusem jest że ulice sa są szerokie i gdzie niegdzie zadaszone. Casa i jej medina to wielki slums w porównaniu z Rabatem. W Rabacie znajduje się jeden z nielicznych supermarketów (chociaz to raczej wielkości Biedronki) znalezienie go zajęło nam około 40 min zataczając koło między kosciołem a placem Pietri a tu się okazuje że stojąc plecami do wejścia kościoła na wprost są dwie prostopadłe ulice i na pierwszej od lewej strony znajduje się supermarket w którym za 2 butelki wody, chleb, kiełbasę, przepyszny sok i coś co miało być serem a okazało się śmietaną zapłaciliśmy ok 50 dh :) Wieczorem udaliśmy się do cukierni spróbować lokalnych smakołyków :) W sumie wszystkie smakują tak samo różnią się tylko kształtem, ale warty polecenia jest sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy :) Pychota... Potem poszlismy na spacer i okazało się że na alejach koł onaszego hotelu na rondzie jest koncert na żywo raczej bardziej tradycyjnej muzyki marokańskiej. Okazało sie że wystep jest w ramach jakiegos festiwalu, później występował jakiś miejscowy komik prawdopodobnie śmieszny chociaż ciężko stwierdzić gdyz nie znamy arabskiego :) ale miejscowi się śmiali... Ok 23 powrót do hotelu by jakoś wstać na pociąg...
Kilka uwag:
- komiczna nazwa kawiarenki ALASKA :)
- w Casa mnóstwo mężczyzn i w sumie tylko oni widoczni w kawiarniach za to w rabacie wręcz przeciwnie
- świetnie zaprojektowany kościół St Pierre z drogą krzyżową zrobiona jak mozaika
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
demawend11
demawend11 - 2007-08-27 22:03
z niecierpliwoscia czekam na dalszy ciag relacji,zdjecie nr 7 bardzo mi sie podoba pozdrawiam i zycze nastepnych podrozy .
 
 
zwiedzili 9% świata (18 państw)
Zasoby: 243 wpisy243 10 komentarzy10 652 zdjęcia652 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
16.01.2013 - 01.08.2013
 
 
20.08.2005 - 30.08.2005
 
 
29.07.2007 - 12.08.2007