Rano dogadujemy się z riksiarzem na kurs do Amber fortu i pałacu na wodzie. Amber fort oddalony kawałek od centrum, docieramy do bramy na piechotę, jeśli ktoś ma ochotę to można podjechać na słoniu, których całkiem sporo w okolicy się kręci. Fort fajnie położony otoczony “małym indyjskim murem” jak go nazwaliśmy :) przepiękne zdobienia w środku. Z fortu pod pałac na wodzie, można zrobić tylko foty z ulicy, więc jak ktoś nie ma dobrego przybliżenia w aparacie to za wiele nie zobaczy, nasz kierowca powiedział nam że firma Tata, jedna z największych w Indiach zamierza przerobić go na ekskluzywny hotel. Riksiarz zaproponował nam obejrzenie “village” jak to nazwał, gdzie miejscowi wyrabiają różne arcydzieła. Dał nam do wyboru jedno z czterech miejsc, oczywiście okazało się że to żadna wioska tylko część miasta ze sklepami, jedynie można było zobaczyć jak odciskają wzory na materiałach. Po powrocie do hotelu, idziemy na dworzec kolejowy kupić bilety do Bikaner. Po południu ruszamy jeszcze pochodzić po bazarach, ale nic nam nie wpada w oko. Wracamy do hotelu przespać się przed pociągiem do Bikaner o trzeciej w nocy.