W południe docieramy do Bikaner. Szukamy hostelu, ale w końcu zgarnia nas riksza oferując tanie noclegi, jedziemy zobaczyć jak wygląda. Na początku wydaje nam się że guest house jest zbyt daleko od centrum, ale warunki całkiem spoko i do fortu też niby blisko, chociaż dla nich zawsze wszędzie jest pięć minut na piechotę :) Zostawiamy rzeczy i ruszamy do fortu Junagargh, który rzeczywiście nie był aż tak bardzo oddalony od guest house'u Chander Niwas. To już nie pierwszy fort jaki widzimy w Indiach, ale bardzo fajnie wyglądają zbiory w muzeum, szczególnie dużo jest broni różnego rodzaju. Szukając miejsca na posiłek trafiamy przypadkiem do restauracji w hotelu Raj Mahal, zaraz koło dworca kolejowego. Bardzo polecamy! Ceny niewysokie, za to porcje ogromne, które pokonały nawet takich łasuchów jak my :) robimy jeszcze szybkie zakupy i uciekamy do hostelu gdyż zrywa się burza.