Dzisiaj ruszamy w poszukiwaniu warsztatów gdzie można zobaczyć metodę farbowania materiałów zwaną po angielsku “tie-dye” (nie wiem czy jest jakieś polskie słowo na tą technikę). Pytamy sprzedawcę w jednym z jubilerskich sklepów, kazał nam chwilę zaczekać i po chwili zjawił się jego znajomy który zabrał nas do domowej manufaktury, gdzie najpierw na materiale odbijali wzory, następnie zawijali tysiące małych supełków i farbowali. Po wysuszeniu i zerwaniu nici z supełków odsłaniał się wzór na materiale. W pierwszym warsztacie zajmowali się jedwabiem, który po przetworzeniu wysyłali do większych miast w Indiach, koszt sari zrobionego u nich to Rs25tys. Następnie zabrano nas do kolejnego zakładu gdzie obrabianym materiałem była bawełna, potem kolejny gdzie jako barwnika używano wyciągów z roślin. Byliśmy mile zaskoczeni, że byli tak życzliwi i otwarci by wyjaśnić wszystko, mimo że mieli sporo pracy, nikt nawet nie chciał za to żadnej kasy. Po południu odwiedzamy Prag Mahal, większość to eksponaty z polowań, pałac powoli jest remontowany, widać że trzęsienie ziemi solidnie go zniszczyło, szkoda że nie starają się bardziej chronić zbiorów przed gołębiami, które latają w środku i niszczą odchodami całą resztę. Kolejny przystanek na naszej trasie to Dwarka, nie ma jednak połączeń bezpośrednich więc kupujemy bilet do Jamnagar i stamtąd będziemy coś kombinować dalej. W hostelu poznajemy kolejną starszą Francuzkę, która już dwunasty raz jest w Indiach i głównie podróżuje na stopa, opowiada nam że udało jej się trafić na kręcenie filmu na Dhordo które okazuje się być popularnym miejscem wśród tutejszych filmowców. Wieczorem umawiamy się z riksiarzem na jeszcze jedną objazdówkę po okolicznych wioskach.