O 7-mej rano zaczynamy wspinaczkę do świątyń Shetrunjay, słynne 3200 schodów. Na dole i w trakcie drogi ku górze, bardzo dużo nosicieli którzy w dwójkę lub czwórkę wnoszą na sam szczyt. Mają całkiem sporo klientów wśród starszych hindusów. Po drodze mijają nas co chwila mniszki, w charakterystycznych białych strojach i ogolonych głowach które zbiegają na dół. Po niecałych dwóch godzinach jesteśmy na szczycie. Wstęp do świątyń jest bezpłatny, jedynie opłata za aparat. Kompleks jest bardzo duży, mnóstwo świątyń małych i większych, widać że sporo jest odrestaurowywanych. Do głównej nie mogliśmy wejść, nie wiemy dlaczego ale wszyscy wchodzący z darami hindusi mieli przepaski na twarzach, ponadto oddzielne kolejki dla kobiet i mężczyzn. Gdy wychodzimy ze świątyń widzimy kilkudziesięciu tragarzy którzy padnięci odpoczywają w cieniu. Droga powrotna łatwa bo z górki, ale upał daje w kość, jesteśmy pełni podziwu dla tragarzy że dają radę szczególnie jak zasuwają tylko w dwójkę. Przejeżdżając przez Palitanę widać że sporo tu świątyń i cały czas budują następne. Po powrocie do hostelu rezerwujemy bilet na samolot z Ahmedabadu do Guwahati.