O 9:30 wsiadamy w busa do Ahmedabadu, na szczęście tym razem nie było tyle progów zwalniającyh po drodze. Jakieś 60km przed celem, kierowca się rozchorował i zatrzymał się w jakiejś mniejszej miejscowości. Wszyscy przesiedli się do innego busa, trochę potrwały przepychanki o miejsca. Dopiero wjeżdżając w ciągu dnia z innej strony widać jak rozległe jest miasto. Mnóstwo olbrzymich fabryk głównie medycznych ale nie tylko, duża ilość bloków i budynków nie różniących się od tego co znamy z Europy. W Ahmedabadzie pojechaliśmy do hotelu gdzie zatrzymaliśmy się poprzednio z nadzieją że uda nam się przenocować w tej samej cenie. Niestety nie chcieli zejść poniżej Rs800 za gorszy pokój niż ostatnio, więc poszliśmy szukać dalej. Zatrzymaliśmy się tuż obok, co dziwne ten sam hotel ma dwie recepcje i nazwy, w pierwszej dwaj starsi panowie nie chcieli zejść poniżej Rs750, w drugiej recepcji też początkowa cena była taka sama, ale po telefonie do menadżera zeszli do Rs600. By wypełnić książkę wpisów wysłali nas do recepcji starszych panów, którzy z ironicznym uśmiechem stwierdzili że jednak udało nam się znaleźć tańszy pokój. Kamienna twarz chociaż w myślach mówimy słynne “spieprzaj dziadu” :) Skoro już jesteśmy w Ahmedabadzie to nie możemy sobie odmówić odwiedzenia naszej znajomej restauracji z pysznym jedzeniem.