Rano odbieramy nasze rowery, sprawdzamy czy w ogóle jeżdżą i działają hamulce, po czym ruszamy w drogę. Najpierw kilka kilometrów do Kamalabari, tam przy markecie odbijamy w lewo i kierujemy się do miejsca znanego z tworzenia masek Shamaguri satra. Po drodze mijamy sporo wiosek, prawie każdy dom ma swój mały warsztat do tkania materiałów. Do Shamaguri był spory kawał drogi, po dotarciu do satry pokazano nam eksponaty i opowiedziano o tradycji rodzinnej tworzenia masek, są one wykorzystywane głównie na festiwalach i uroczystościach religijnych. Potem wracamy do centrum Kamalabari, stamtąd jakieś 6 km do największego monasteru na wyspie. Szczerze to tutejsze świątynie nie robią dużego wrażenia, muzeum jest bardzo małe, udaje nam się zobaczyć mnichów grających i śpiewających w jednej z sal. Dużo tu bardzo młodych chłopców, w wieku szkolnym, często werbowanych z biednych rodzin. Wracając do Garamur, w centrum usłyszeliśmy głośną muzykę w jednym z domów i okazało się że odbywa się tam próba tradycyjnego tańca.