Rano niestety jedyne co zobaczyliśmy to mgła gęsta jak mleko, widoczność może z 30 metrów :( Zasmuceni zaczynamy schodzenie na dół w kierunku Rimbick. Mgła utrzymywała się jeszcze przez kilka godzin, więc pewnie nic by z tego dzisiaj nie było. Droga w dół wiodła głównie przez bambusowy las, w pewnym momencie usłyszeliśmy hałas i bambusy zaczęły się trząść, pierwsza myśl co to za zwierze się przedziera, okazało się że mieszkaniec jednej z wiosek zbiega na dół z ogromną ilością ściętego bambusa :) Potem dotarliśmy nad rzekę i resztę trasy szliśmy wzdłuż jej koryta. Mieliśmy wsiąść w sumo w Rimbick, jednak przez większość trasy schodzili z nami Hiszpanie, jedna z dziewczyn się rozchorowała i przewodnicy dogadali się żeby pojechać z wcześniejszej miejscowości. Droga powrotna do Darjeeling zajęła około czterech godzin, trasa bardzo malownicza głównie nad przepaściami :) Kilka wniosków jeśli ktoś chciałby robić treking na Singalila: trzy dni w zupełności wystarczą, trasa jest bardzo łatwa, nie wiedzieliśmy do końca jak wygląda sytuacja z noclegami i dlatego skorzystaliśmy z agencji, jednak można sporo zaoszczędzić wynajmując tylko przewodnika i szukając noclegu w wioskach, na trasie nie ma problemu z kupnem napojów czy jedzenia, co wioska to jakiś sklepik i możliwość zjedzenia ciepłego posiłku. Zdecydowanie nie jest to dobra pora jeśli liczy się na piękne widoki, przez większość dnia jest pochmurno, a nawet rano gdy świeci słońce, otaczające góry pozostają zamglone, pewnie jest o wiele lepiej w okresie jesienno-zimowym, wtedy nawet z Darjeeling rozpościera się piękny widok.