Rano stawiamy się w agencji, zostawiamy plecaki i razem parą anglików ruszamy małym vanem na prom do Sanderbans. Po drodze zgarniamy jeszcze parę hindusów z Orissy. Przy wyjeździe z Kalkuty mijamy “górę śmieci” oraz mnóstwo sortowni. Kilkanaście kilometrów za miastem znajduje się mnóstwo cegielni, cała okolica otoczona jest kominami jak okiem sięgnąć. Docieramy do pierwszej przeprawy przez rzekę malutką łódką. Po dobiciu do następnej wyspy nasz przewodnik organizuje riksze, po 20 minutach wsiadamy na kolejną łódkę. Na kolejnej wyspie znajdują się domki w których będziemy nocować, co prawda nie ma prądu ale warunki lepsze niż w niejednym hostelu w jakim byliśmy. Po krótkim odpoczynku i posiłku, nasz przewodnik zabiera nas na obchód po wałach, potem łódką wypływamy na rzekę i wpływamy małymi kanałami w głąb lasów mangrowych. Po powrocie kolacja, ponieważ w wiosce odbywał się festiwal religijny który nie dawał nam spać poszliśmy zobaczyć co się tam dzieje, ale poza śpiewami nic szczególnego.